I cóż to się porobiło w tej mojej Grecji. Przez trzy tygodnie na uczelni trwał strajk, kampus zamknięty na głucho, biblioteka wyludniona, nocami miasto huczało od studenckich imprez. Bunt przeciwko systemowi, rządowi, bunt dla buntu. Żądania te same, co ostatnio, tylko krzyk głośniejszy. Właściwie wszystko zaczęło się od tego: http://grecjawogniu.info/?p=23455.
W środę odbyło się kolejne głosowanie, los Erasmusa (i studiowania właściwie też) zawisnął na włosku, jeśli studenci przedłużą strajk, to uczelnia zostanie zamknięta do końca semestru i trzeba będzie robić wszystko „od początku”. No nie!, pomyślałam, i pojechałam na głosowanie. Cóż się tam wyrabiało!!! Sodoma i Gomora to przy tym spacer po parku. Kłócili się anarchiści z nową demokracją, wyzywali się od najgorszych, zarzucali sobie wszystko, co najgorsze. I tak przez pięć godzin, w wielkiej, zadymionej sali, nad kubkami z grecką kawą. Na szczęście wygraliśmy! Wciąż trudno uwierzyć mi, że studenci greccy są tak mocno zaangażowani politycznie i od programu swojej partii uzależniają sposób, w jaki mogą/będą/chcą studiować. Zdaje mi się, że tego innego oblicza Grecji, która „walczy z kryzysem”(?), nie opisują w przewodnikach. I chyba lepiej…
Ale żeby nie było tak dramatycznie i smutno, to trochę zdjęć z jeszcze listopadowej wyspy. Większość podróży zaprowadziła nas na południe, już wyludnione, ciche, górzyste. Więc plaża pełna palm (niemalże Hawaje!), monaster Preveli, który przetrwał i ataki Osmanów, i ataki Niemieckie. I wenecka twierdza, choć zamknięta na głucho, to jednak z dziurą pod boczną bramą, pod którą dało się przeczołgać, ahoj, przygodo! Grudzień rusza pełną parą, wszędzie wielkie choinki (tuż obok palm), w sklepach kolorowe ozdoby i ozdóbki, choć trudno poczuć klimat Świąt, kiedy wciąż chodzi się w sandałach.
I niebawem czas zbierać się do Polski. Ale bez obaw, dziś podpisałam papiery, które zatrzymają mnie tu aż do czerwca!
Czy studentom przypadkiem nie chodziło o przywrócenie przywilejów?
Za Cyceronem – Quod crebro videt non miratur, etiamsi cur fiat nescit. Quod ante non vidit, id si evenerit, ostentum esse censet.